Szukać, znaleźć, a może zbudować siebie...
- Karolina
- 17 kwi
- 6 minut(y) czytania
NIE CHODZI O TO, ABY SIĘ ZNALEŹĆ, ALE ŻEBY SIEBIE ZBUDOWAĆ. Wyczytałam to zdanie jakiś czas temu, gdześ w przestrzeni internetowej. Zatrzymało mnie. Zaciekawiło. Usiadło na ramieniu i towarzyszyło mi tygodniami. Przyglądałam mu się uważnie z każdej strony, z nie jednej perspektywy, z różnych pozycji i miejsc. Intrygowało mnie swoją zaczepną prawdą oczywistą. Przyciągało do siebie. Było ze mną jak cień.
Najpierw gryzłam słowa SIĘ ZNALEŹĆ. Otwierałam szuflady pamięci i wyciągałam wszystko, co czytałam albo słyszałam na ten temat. Ludzie wędrują, podróżują, medytują, wybierają się na końce świata, aby poszukać siebie. Oddają głodówkom, tygodniom milczenia, odosobnieniu, ekstremalnym skrajnościom, aby zbliżyć się do swojego JA. Przekraczają własne granice. Docierają do filozofów, szamanów, mędrców. Na kanwie szukania prawdy osobistej, tego co ma się w środku, powstało wiele inspirujących książek i filmów. Znalezienie siebie to poczucie trzymania w rękach skarbu na miarę Świętego Graala. To coś mistycznego, legendarnego, tajemniczego, uwalniającego, prowadzącego do spełnionego życia, o którym się marzy.

I ja na etapie szukania się zatrzymałam. Fajnie jest doświadczać, poznawać, odkrywać i za każdym razem dowiadywać się o sobie więcej. Nie potrzebowałam iść w tym temacie dalej. Ale przyszło do mnie to zdanie. Pewnie nie bez przyczyny. Uszczypnęło, przebudziło, pokazało coś więcej, poprowadziło w stronę weryfikacji, potrząsnęło tym, co znane i otworzyło nawias ku czemuś, co jest nietknięte. Zaczęłam więc przeżuwać zwrot SIEBIE ZBUDOWAĆ. Automatycznie pojawiła się przestrzeń, w której wolność, sprawczość i możliwości plotą piękny warkocz... w której mam wybór kim będę, jaka będę i co będzie mnie otaczało... gdzie ja decyduję, jak często będę zmieniać ścieżki, po których chcę spacerować... gdzie ode mnie zależy cel, priorytet, kształt, kolor, smak, tempo, procent nachylenia drogi, waga i ciężar codzienności. Tu sama siebie definiuję. Tu otwieram księgę z niezapisanymi kartkami. Tu tworzę swoją historię. Nie muszę w skupieniu czekać na właściwy moment. Nie muszę w cichym milczeniu nasłuchiwać, aż to moje JA do mnie podejdzie. Mogę zacząć TU i TERAZ.
Zafascynowana refleksjami, które podekscytowane tańczyły w mojej głowie, zdecydowałam, że zrobię kolejny krok i podzielę się tym tematem w szerszym gronie. Byłam pewna, że wyjdzie z tego materiał, który wniesie nową myśl, nowe spojrzenie, nową emocję. To, co wydawało mi się być lekkim tekstem, stało się ścianą. A ja nie bardzo wiedziałam ani, jak ją obejść, ani jak ją przeskoczyć.

Zaczęłam więc od nowa. Zadałam sobie pytanie CO TO ZNACZY ZNALEŹĆ SIEBIE, a następnie CO TO ZNACZY ZBUDOWAĆ SIEBIE? Jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma zadaniami? Co mi daje to, że siebie znajdę, albo zbuduję? Czy jedno bez drugiego istnieje, czy któryś etap można ominąć? Dokąd to w ogóle prowadzi i czy jest punkt końcowy w tej podróży?
Szukałam. Myślałam. Błądziłam. Zaglądałam w różne zakamarki i zaułki. Z pomocą przyszedł rower.
ZNALEŹĆ SIEBIE to dla mnie znać swoje zalety i wady, mocne i słabe strony... to wiedzieć co się lubi, co sprawia przyjemność, a co irytuje i wywołuje dyskomfort... to umieć określić swoje wartości oraz to, co jest w życiu ważne... to poczucie kim i jakim się jest... to posiadanie swojego hobby, pasji i zainteresowań, które wypełniają wolny czas, rozwijają, pchają, ciągną. Elementy te przyrównałam do części roweru. One są, ale dopóki nie złoży się ich w jedną całość, to nie tworzą pojazdu, na którym można pojechać w świat, albo wybrać się choćby na krótką przejażdżkę.

Zbudować rower to ZBUDOWAĆ SIEBIE. ZBUDOWAĆ SIEBIE to stworzyć fundament, na którym można postawić życie, które się nie chwieje, gdy mocniej zawieje wiatr... które nie tonie, gdy deszcz leci z nieba wiadrami... które potrafi ogrzać, gdy wokół siarczysty mróz... które można odbudować, gdy grunt zawali nam się pod nogami. ZBUDOWAĆ SWOJE JA to dla mnie zaakceptować i polubić siebie włącznie z wadami i słabościami... to umieć o siebie zadbać i zaopiekować się sobą, kiedy boli i uwiera, kiedy dookoła ciemno, mroczno i zimno... to mieć do siebie szacunek i nie pozwolić innym podeptać swoich wartości... to mieć odwagę mówić, myśleć, czuć, działać, chcieć zgodnie ze sobą... to nie mieć potrzeby gonić, ścigać się, udowadniać, porównywać się z innymi... to ufać sobie, wierzyć w siebie, mieć do siebie dystans... to dać sobie prawo do błędów, do słabości, do potknięć, do niezgrabności... to stworzenie fundamentu, na którym można stawać się i wzrastać... to żyć swoim życiem, podejmować decyzje, które nam służą, sprawnie stawiać granice... to przyjmować swoje wybory i brać za nie odpowiedzialność... to chcenie i próbowanie pomimo strachu... to ciekawość i otwartość... to też spokój, równowaga, cisza... to spójność w geście, słowie, kroku.
ZBUDOWAĆ SIEBIE to być prawdziwie sobą... to zachować autentyczność w rolach, które odgrywamy każdego dnia... to umiejętność dawania, brania i dzielenia się. Nie ma znaczenia, jaki kształt ma ten nasz rower ani w jakim jest kolorze. Ważne, że jest całością. Wtedy możemy zdecydować, czy ruszymy na nim w świat, czy wystarczy nam własny ogródek, zapach pieczonego chleba i drzewo, pod którym można usiąść, aby poczytać książkę... I niczego nie będziemy żałować.

Mogłabym tak pisać kilometrami. Tworzyć baśnie z 1001 nocy. Zamiast tego, poprosiłam o rozmowę psycholog Joannę Wall. Chciałam zapytać, jak w gabinecie terapeutycznym patrzy się na szukanie i budowanie siebie?
Karolina Dobrzyńska: Asia, z tego co Cię już poznałam, mogę powiedzieć, że jesteś osobą szczerą, otwartą, niebojącą się mówić tego, co myśli. Potrafisz się sobą zaopiekować, wracasz do równowagi po trudnych doświadczeniach, po upadku dajesz sobie przestrzeń na ojejowanie, a potem wstajesz i dalej działasz. Umiesz popatrzeć na siebie z boku i masz do siebie dystans. Chcesz, rozwijasz się, poznajesz, odkrywasz. Zwyczajnie cieszysz się dniem, życiem, światem, ciepłym słońcem i błękitnym niebem. W jaki sposób zbudowałaś taką siebie?
Joanna Wall: Zbudowałam siebie, zaczynając od obserwowania własnych myśli i przekonań — bez filtra „jaka powinnam być”. Zamiast wiecznie siebie szukać, zaczęłam siebie budować. Sprawdzałam, które myśli mi nie służą, a potem uczyłam się je zamieniać na bardziej wspierające. To była codzienna praca – trochę nudna, trochę bolesna, ale prawdziwa. Uczyłam się być dobra dla siebie nawet wtedy, gdy popełniałam błędy. I z czasem zaczęłam widzieć, że to budowanie siebie to proces, a nie cel.
Karolina: Do Twoich drzwi zapukało już sporo osób. Usłyszałaś wiele historii. Przyjęłaś wiele emocji. Widziałaś uśmiech i łzę. Gdy patrzysz na swoją praktykę, to co możesz powiedzieć o nas ludziach... o naszym człowieczym obliczu? Czy potrafimy siebie polubić, zadbać o siebie, czy mamy odwagę iść w swoją stronę? Czy raczej gonimy to, co nienazwane, uciekamy przed sobą, ścigamy się i mocujemy z życiem, które pewnie można uprościć?
Asia: Widzę ludzi, którzy szukają – i czasem znajdują. Ale często nie wiedzą, co dalej. Mają części, ale nie wiedzą, jak je złożyć. Uczę ich, że rower (czyli oni sami) nie musi być idealny, żeby ruszyć. Często gubimy się w gonitwie, szukaniu, porównywaniu. Ale potrafimy siebie polubić, gdy zaczniemy budować siebie na nowo – z uważnością i współczuciem.

Karolina: Co to w ogóle znaczy znaleźć siebie według Ciebie?
Asia: To nie chodzi o znalezienie siebie, jakbyśmy gdzieś zaginęli. Jesteśmy tu – nawet jeśli pogięci i niedoskonali. Znalezienie siebie to zauważenie, że już jesteś – kompletna w swoim nieidealnym pięknie. A potem… można się zbudować. Od środka. Po swojemu.
Karolina: Bycie prawdziwym, szczerym nawet w stosunku do siebie sprawia nam ludziom trudność. Z czego to wynika? Dlaczego często się siebie wstydzimy?
Asia: Bo nosimy w sobie przekonania, które nie są nasze – „nie jestem wystarczająco dobra”, „inni mają lepiej”, „jak odpocznę, to zawalę życie”. Boimy się prawdy o sobie, bo była kiedyś oceniona albo zawstydzona. Szczerość wymaga odwagi, a my często uczymy się chować swoje emocje, by nie być „za bardzo”.
Karolina: Budować siebie to znaczy budować kogo? Do czego się powinniśmy odnosić, aby zbudować prawdziwą wersję siebie?
Asia: Budować siebie – to znaczy stworzyć coś z własnych myśli, emocji, przekonań. Nie na podstawie oczekiwań świata, ale na własnych zasadach. To codzienny wybór: jak chcę myśleć, czuć, reagować. Odnosić się powinniśmy do siebie – takiej, jaka jestem naprawdę, a nie takiej, jaką „powinnam” być.

Karolina: Tworzyć swoje JA, które jest nam najbliższe, to nie jest kwestia wymazania przeszłości, głupich błędów, niezagojonego żalu, czerwonego skrępowania. To świadomość, wolność, uczciwość, dopuszczalność i aprobata w przestrzeni naszej nie idealności... to robienie kroku do przodu pomimo tego, że jesteśmy nieperfekcyjni. Jak wytrwać w podróży ku sobie, które jest edycją limitowaną? Jak ją wykorzystać do odważnego brania z życia garściami ze szczyptą wyobraźni i fantazji?
Asia: Nie traktować tego jak projekt z deadline’em. To proces, który trwa, dopóki oddychasz. To codzienne decyzje: być dla siebie dobrym, zauważać, zmieniać, odpuszczać. I pamiętać, że nie musisz być idealna, żeby ruszyć. Można iść przez życie z odrobiną wyobraźni, fantazji, i z kubkiem herbaty w dłoni, mówiąc sobie: „Nie jesteś zła. Jesteś człowiekiem.”
Karolina: Dziękuję :-)
Joanna Wall - polski psycholog
Źródło zdjęć
Art and colors
Comentarios