top of page

Przerwać Milczenie

  • Karolina
  • 19 sie
  • 6 minut(y) czytania

Aby dotrzeć do miejsca, w którym chcemy się znaleźć, trzeba ruszyć z punktu, w którym jesteśmy. Brzmi prosto. Wydaje się być oczywiste. Nie ma w tym wielkiego odkrycia. Tyle tylko, że my często mamy problem z pokonaniem tej odległości. Grzęźniemy w miejscu, które wciąga nas pod powierzchnię, gdzie brakuje tlenu, nie znajdując w sobie odwagi, aby obrać azymut w kierunku przestrzeni, które dla nas są ważne.


Patrząc na kolejny dzień, przenikający przez nasze ciała czas, wszystko, co jest dookoła, czujemy, że daliśmy się złapać w pułapkę, z której nie ma wyjścia... że nasze życie stało się więzieniem z metalowymi kratami w oknach, klatką z drzwiami zamkniętymi na kłódkę, do której nie posiadamy klucza. Tresowani normami, oczekiwaniami, ludzką przyzwoitością, przyjmujemy nie swoją rzeczywistość i podążamy za schematem tłumu. Fanaberię bycia prawdziwym, konsekwentnie spychamy w cień. Elastycznie dopasowujemy się do wymaganych kształtów. Pomimo niewygody w sercu, myśli i duszy idziemy z uporem do przodu. Po latach nasze oczy tracą blask i stają się bardziej nieme. Twarz szarzeje i robi się przeźroczysta. Mięśnie się napinają. Zęby zaciskają. Głos zmuszony do milczenia zatrzymuje się w gardle i boli niewypowiedzianym słowem. Cisza dudni w uszach. Pustka kaleczy niezagojone rany. I przychodzi taki moment, kiedy przestajemy istnieć. A ten niebyt nie jest krainą łagodności, w której dzień mija się spokojnie z nocą. To straszliwa przepaść, w którą spada się bez końca.


ree

Przerwać milczenie. Milczenie, które poplątane utknęło gdzieś w naszych jelitach... które zmęczone odgrywaniem roli bycia niewidzialnym, pragnie eksplodować, wyjść z ukrycia i zacząć oddychać swobodnie. Dać sobie prawo do szczerych myśli i prawdziwych słów. To jest koło ratunkowe, które sami sobie możemy rzucić. I nie mam tu na myśli rewolucji w relacjach ze znajomymi, sąsiadami, rodziną... wykrzyczanego buntu w stronę Matrix-a, w którym żyjemy... kreowania zuchwałej persony, za plecami której można się schować... ignorowania opinii i prawd, które starają się trzymać świat w jednym kawałku. Chodzi o to, aby przypomnieć sobie, kim się jest bez odnoszenia się do tego, co widzimy i słyszymy na zewnątrz.


Powszechnie przyjmuje się za fakt, że to inni nas ograniczają, szufladkują, wrzucają do wybranego wora... że to, co o nas myślą i mówią, krępuje nasze ruchy, kurczy wyobraźnię, zamyka usta naszym pragnieniom. Prawda jednak jest taka, że to my sami boimy się zdjąć maski, noszone przez lata... zerwać kajdany, które stały się częścią naszej garderoby... otworzyć drzwi do wolności wyboru.


To, co powiedzą inni, gdy usłyszą nasz autentyczny głos, przeraża... ale to, co my sami o sobie pomyślimy, kiedy pozwolimy naszej szczerości przebić się przez warstwy wyuczonych fraz, nas paraliżuje. Nasz prywatnie wyhodowany lęk, nie pozwala nam usłyszeć, co mamy prawdziwie do powiedzenia... zobaczyć jakie marzenia chciałyby ujrzeć światło dnia.... zmierzyć się z własnym nieposkromionym ego... posmakować własnej bezczelności... zauważyć nasze słabości i braki... odkopać przysypane myśli... przywrócić życie pasjom i pragnieniom. Taki ekshibicjonizm nas przerasta. Wstydzimy się go. Nie wiemy, jak go oswoić, udźwignąć, budzić się z nim i zasypiać w jego towarzystwie. CHCIEĆ. IŚĆ. BRAĆ. To brzmi niepoprawnie.


ree

Niekontrolowany, pozbawiony cenzury dialog z prawdą, która siedzi w nas, to zgoda na to, aby stanąć obok ról, które się odgrywa, obok masek, które się zakłada, obok wytrenowanych zachowań. To otworzenie się na NOWE, które jest nieznane, niepewne i sprawia, że grunt sypie się pod nogami. To gotowość przyjęcia tego, co INNE, początkowo nieidealne i ubrane w dyskomfort. To rezygnacja z wygody, która jest sztucznie wypracowana. To podjęcie walki o prawo do siebie. To przerwanie zatracania się w iluzji kim się jest.


Kiedy przerwiemy milczenie, otworzymy usta i zaczniemy głośno ze sobą rozmawiać bez skrępowania, bez barier i granic, to ustanowimy początek drogi, na której będziemy stawać się kimś, kim wcześniej nie byliśmy... na której zaczniemy robić rzeczy, których wcześniej nie robiliśmy... na której spotkamy możliwości, których wcześniej nie widzieliśmy... na której pozwolimy sobie sięgać po coś, co wcześniej było za daleko.


To są moje refleksje na temat tego, co nas blokuje, prowadzi do ściany, nie pozwala cieszyć się BYCIEM i wzbogacać się doświadczeniami, które budują, uczą, wychowują, dają. Mamy tendencję szukania winnych, odpowiedzialnych za naszą łzę, upadek, smutek. Grawerujemy w sobie przekonanie, że jeśli byśmy MIELI, to byśmy MOGLI. A wszystko zaczyna się w nas... w szczerości wypowiedzianych słów, uczciwości oślepionych myśli i gotowości do USŁYSZENIA SIEBIE.


ree

Rozmowa z psycholog Joanną Wall to jedna z piękniejszych rozmów, jakie odbyłyśmy. W niej człowiek jest początkiem... miejscem, gdzie zaczyna się ZMIANA.


Karolina Dobrzyńska: Czego boimy się w spotkaniach z samym sobą?


Joanna Wall: Najczęściej boimy się własnej prawdy. Tego, co wypłynie, gdy odpadną społeczne role, zobowiązania i maski. Boimy się myśli, które cicho w nas rosną: „to nie moje życie”, „nie chcę tak dalej”, „pragnę czegoś innego”. Boimy się rozczarowania sobą. Czasem też — własnej siły. Bo spotkanie ze sobą to często nie tylko konfrontacja z bólem, ale i z potencjałem, który przeraża równie mocno jak cierpienie.


Karolina: Czy bardziej zależy nam na opinii innych, czy na tym, co sami o sobie myślimy?


Asia: Choć mówimy, że liczy się nasze zdanie, w praktyce bardzo często to opinie innych regulują nasz poziom odwagi, ekspresji i samoakceptacji. Ale to, co my sami o sobie myślimy – często nieuświadomione – ma jeszcze większą władzę. To nie opinia innych najbardziej boli, ale nasze własne przekonania: „nie jestem dość dobra”, „nie mam prawa tego chcieć”, „nie zasługuję”. I to właśnie one zamykają nas w milczeniu.


Karolina: Jak zacząć przełamywać milczenie i zacząć mówić do siebie głośno, jasno, wyraźnie, prawdziwie?


Asia: Zacząć można od szeptu. Od zapisania jednej prawdziwej myśli w notesie. Od zadania sobie pytania: „Czego dziś naprawdę potrzebuję?” Od chwili samotności bez telefonu, w której nie uciekniemy od siebie. Od wypowiedzenia głośno jednego słowa, które się z nas wydziera: „dość”, „chcę”, „boję się”. CBT uczy, że zmiana zaczyna się od małych kroków – a pierwszy z nich to uznanie myśli, które już są w nas obecne, choć dotąd nie wypowiedziane.


Karolina: Co nam w sobie najtrudniej zaakceptować?


Asia: Własne ograniczenia. Braki. Niezgodność z ideałem, który nosimy w głowie. Trudno zaakceptować, że nie jesteśmy tak silni, jak byśmy chcieli. Że się boimy. Że czasem wybieramy wygodę zamiast autentyczności. Trudno zaakceptować chaos, lęk, niepewność. Ale bez tej akceptacji nie da się ruszyć z miejsca. Bo wszystko, co odrzucamy, ma nad nami władzę.


ree

Karolina: Gdzie jest granica między życiem zgodnie z przyjętymi normami, a zatracaniem siebie?


Asia: Granica jest tam, gdzie milknie nasz wewnętrzny głos. Gdy normy zaczynają być ważniejsze niż to, co czuję, co myślę, co pragnę — zaczynam się oddalać od siebie. To nie znaczy, że każda norma jest zła, ale gdy podporządkowanie się światu staje się ważniejsze niż bycie w kontakcie z sobą – zaczynam się gubić.


Karolina: Jakich użyć pytań, aby przypomnieć sobie, kim się jest, po zdjęciu społecznego opakowania?


Asia: Kim bym była, gdybym nie musiała się nikomu podobać? Co robiłam jako dziecko, zanim zaczęłam się bać, co inni pomyślą? O czym marzę po cichu? Co we mnie domaga się wolności? Gdzie kończy się moja rola, a zaczyna moje „ja”?


Karolina: Dać sobie głos, to zmierzyć się z własnymi oczekiwaniami. Jak traktować nasze ograniczenia?


Asia: Nie jako porażkę, ale jako część naszego krajobrazu psychicznego. CBT mówi: „Zobacz tę myśl. Nie musisz w nią wierzyć. Możesz ją zmienić. Albo możesz przyjąć jej istnienie, ale działać mimo niej.” Ograniczenia nie są końcem drogi. Czasem są tylko ostrzeżeniem, że potrzebujemy odpocząć, wybrać inną ścieżkę, albo że jesteśmy ludźmi – nie maszynami.


Karolina: Po czym poznać, że człowiek ma dobry kontakt ze sobą… że jak się zgubi, to i tak się znajdzie?


Asia: Po tym, że nie boi się ciszy. Że ufa sobie nawet wtedy, gdy jest mu trudno. Że potrafi się zatrzymać, nie wpadając od razu w panikę. Że wie, co go koi, co mu pomaga. Że nie udaje przed sobą. Że nie wszystko musi być uporządkowane, żeby czuł się bezpiecznie.


ree

Karolina: Czym w psychologii jest odwaga do życia? Czy każdy ma ją w sobie?


Asia: Odwaga w psychologii to nie brak lęku – to decyzja, by działać pomimo niego. W CBT nazywamy to działaniem w zgodzie z wartościami mimo dyskomfortu. Każdy z nas ją w sobie ma – ale nie każdy ma do niej dostęp. Czasem trzeba zdjąć warstwy wstydu, lęku i doświadczeń, by ją odnaleźć. Ale ona tam jest. Czeka.


Karolina: Potrzeba zmiany. Porzucenie miejsca, w którym się jest. Obranie azymutu na INNOŚĆ. Czy my się tego wstydzimy? Czy mogą to być powody do dumy, która motywuje i pozwala wzrastać?


Asia: Często się tego wstydzimy – bo zmiana oznacza niepewność, ryzyko, bycie „innym”. Ale właśnie ta gotowość do wyjścia poza znane ramy jest powodem do dumy. Zmiana to nie bunt – to akt troski o siebie. To znak, że nie chcemy przeżyć życia w ciszy, której nie wybraliśmy.


Karolina: Dziękuję :-)



Joanna Wall - polski psycholog


Źródło zdjęć

Doug Hyde





Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń
bottom of page